czwartek, 16 czerwca 2016

Rozdział 3 Koniec wakacji

Minęły już dwa tygodnie od mojego Naznaczenia. W tym czasie nic ciekawego się nie stało. Wczoraj poszłam z przyjaciółkami na Ulicę Pokątną by po kupić nowe podręczniki i inne rzeczy do szkoły. Po powrocie zaczęłam się pakować. Tak, byłam już spakowana na kolejny rok nauki. Już jutro znowu będę w Hogwarcie. Tym czasem starannie zawiązuję moje białe adidasy. Włosy związuję w wysoką kitkę. Miałam na sobie ciemnozielone shorty i białą przylegającą bokserkę. Tak ubrana ruszyłam do ogrodu by jak co rano pobiegać po terenie posiadłości. Gdy byłam już na dworze ruszyłam w stronę wyznaczonej przeze mnie trasy wyrównując oddech. Biegłam wyznaczoną dróżką, podziwiając ogród, o który tak bardzo dba moja matka. Wszystko tutaj było idealnie zaplanowane. Od stokrotek po drzewa jałowca. Przyspieszyłam tępo. Okrążyłam całą posiadłość, by w końcu znów znajdować się przed drzwiami dworu. Ruszyłam szybko do swojego pokoju. Było to przestronne pomieszczenie w barwach Slytherina. Cały dom urządzony był w tym stylu. Ściany miały kolor szmaragdu. Na podłodze znajdował się puchowy dywan w kolorze srebra. Trochę kosztował, ale dla mojej rodziny to nie problem. Meble były w kolorze ciemnego machoniu. Na środku pokoju znajdowało się ogromne łoże z baldachimem. Pościel w kolorze szmaragdowym i w tym samym kolorze poduszki, których  była tam cała masa. W pokoju znajdowała się także  toaletka, biurko i regały zapełnione książkami. Na ścianach wisiały portrety moich przodków oraz moje i moich przyjaciółek. W pokoju znajdowały się jeszcze trzy pary drzwi. Pierwsze prowadziły do przestronnej łazienki, w której także ściany były kolory szmaragdowego, a podłoga   z czarnego marmuru. Znajdowała się tam olbrzymiała wanna, prysznic, umywalka, toaleta i szafki, gdzie znajdowały się moje kosmetyki, których trochę było.  Drugie drzwi prowadziły do ogromnej garderoby. Tutaj także ściany były koloru szmaragdowego, a na podłodze rozłożony był biały, puszysty dywan. To tutaj trzymałam wszystkie moje rzeczy, czyli sukienki, spódnice, spodnie, bluzki,topy itd. Posiadałam także pokaźną kolekcję torebek oraz butów różnych typów: balerinki, koturny,szpilki i wiele innych. Miałam także oddzielną szafkę na biżuterię, a trochę jej posiadałam. Kolczyki, wisiorki, bransoletki, kolie z szmaragdów, diamentów i z innych kamieni szlachetnych. Trzecie drzwi prowadziły na duży balkon. Miałam z niego widok na całą posiadłość. Lubiłam wieczorami tutaj przesiadywać  w fotelu owinięta starannie puchowym kocem z gorącym kubkiem czekolady w rękach i patrzeć w gwiazdy lub czytać książkę o zaklęciach czarnomagicznych. Teraz ruszyłam w stronę garderoby skąd zabrałam świeżą bieliznę, koturny i szafirową prostą sukienkę. Kolejnym moim celem była łazienka. Wzięłam szybki prysznic i przebrałam się w przyniesione wcześniej rzeczy. Zrobiłam jeszcze delikatny makijaż i ruszyłam do jadalni. Tam ujrzałam przy stole moich rodziców. Mężczyzna po trzydzieste siedział u szczytu stołu i czytał Proroka Codziennego. Miał czarne włosy, bladą cerę, szlachetne rysy twarzy i niebieskie oczy, które po nim odziedziczyłam. Ubrany był jak zwykle w ciemną, gustowną szatę.Obok niego siedziała moja starsza kopia lecz z  szmaragdowymi tęczówkami. Była ubrana w czarną, elegancką sukienkę. Przeglądała jakieś papiery. Nic dziwnego. Oboje zajmowali wysokie stanowiska w Ministerstwie Magii. Ojciec pracował na wysokim stanowisku w Departamencie Tajemnic oraz był członkiem Rady Nadzorczej Szkoły Magii i Czarodziejstwa w Hogwarcie. Matka natomiast była szefową w Departamencie Międzynarodowej Współpracy Czarodziejów. Mieli wysoką pozycję społeczną, którą wykorzystywali w służbie Czarnemu Panu. Tak, byli jednymi z wielu szpiegami w Ministerstwie Magii. Od jutra ja także miałam być szpiegiem w Hogwarcie razem z Katherine i Elizabeth. Zajęłam swoje miejsce przy stole  koło ojca i zaczęłam jeść. Śniadanie minęło nam w ciszy. Gdy skończyłam chciałam udać się do swojego pokoju, ale zatrzymał mnie głos ojca:
- Annabell, zostań na chwilę.
Zaskoczona wróciłam na swoje miejsce. Matka machnęła różdżką i wszystkie potrawy zniknęły zostawiając nienagannie przystrojony stół. Oby dwoje spojrzeli na mnie, a ja nie wiedziałam o co może chodzić. Wreszcie po chwili  odezwała się matka:
- Spakowałaś się już na jutro ?
- Tak, oczywiście.
- Odprowadzimy Cię jutro na dworzec.
- Dobrze.
- Annabell mamy nadzieję, że będziesz wzorową uczennicą. Staraj się nie wpadać w kłopoty, albo przynajmniej nie daj się złapać kiedy będziesz tępić szlamy i zdrajców krwi. Nie chcemy, żadnych skarg od nauczycieli za Twoje niestosowne zachowanie.-mówił ojciec.
- Jesteś arystokratką, nie zapominaj o tym. Powinnaś zachowywać się jak na Twój status przystało. Oczywiście, nie zabraniamy Ci tępienia i szykanowania szlam i zdrajców swej krwi, ale nie warto przez takie robaki robić sobie problemów. -pouczała mnie matka.
- Oczywiście matko, ojcze macie rację.-przyznałam im rację.
- Jeszcze jedna sprawa. W Hogwarcie będziesz musiała ukryć Mroczny Znak, więc musisz nauczyć się pewnego zaklęcia, którego  z Twoją matką używamy, na czas naszej pracy w Ministerstwie. Wystarczy,że przyłożysz koniec różdżki do znaku i powiesz Signum de adhaerente* wtedy znak zniknie. Zrozumiałaś wszystko ?
Spytał na koniec mój ojciec na co tylko kiwnęłam głową, że rozumiem. Następnie powiedział,że mogę już iść. Ruszyłam w stronę mojego pokoju. Tam wyciągnęłam różdżkę i przyłożyłam ją do lewego przedramienia i powiedziałam głośno:
-  Signum de adhaerente.
Z końca różdżki rozbłysło błękitne światło, które owinęło się wokół mojego lewego przedramienia i wsiąknęło w nie. Po chwili ukazała się moja nieskazitelna  mlecznobiała skóra bez wytatuowanego Mrocznego Znaku. Chwilę się mu przyglądałam by po chwili podejść do wielkiego regału i poszukać ciekawej lektury na dzisiejszy dzień. Delikatnie ręką sunęłam po grzbietach starych jak i nowych ksiąg. Wreszcie zainteresowała mnie książka zatytułowana: "  Zaklęcia Czarnomagiczne dla zaawansowanych.". Wyjęłam ją z regału i poszłam w kierunku łoża. Zdjęłam buty i kładąc się na nim wygodnie zaczęłam zagłębiać się w lekturze. Była bardzo interesująca. Opisywała najróżniejsze zaklęcia torturujące na ciele jak i w psychice ofiary. Było w niej wiele ciekawych zaklęć, które mi się przydadzą. Tak zagłębiłam się w lekturze,że ominęłam porę obiadu, a także ominęłabym i kolację, ale skrzat domowy- Groszek- po mnie przyszedł.Szybko zjadłam pożywne kanapki i wypiłam sok dyniowy by znów wrócić do lektury. Gdy ją skończyłam wzięłam długą relaksującą kąpiel, by później w szmaragdowej koszulce nocnej położyć się w miękkiej i delikatnej pościeli. Spojrzałam w stronę drzwi balkonowych, które ukazywały mrok nocy i księżyc znajdujący się  na niebie z milionami gwiazd. Jutro zaczyna się nowy rok szkolny. Po raz kolejny wrócę w mury Szkoły Magii i Czarodziejstwa w Hogwarcie. Choć nie trawię Dumbledora  to jednak jak każdy uczeń tej szkoły ,uważam Hogwart jako mój drugi dom.  Razem z przyjaciółkami znów będziemy tępić szlamy, zdrajców krwi i wywyższać się ponad innymi.  Zamknęłam oczy czując nadchodzące zmęczenie. Z iście ślizgońskim uśmiechem na ustach zasnęłam, wspominając moje poprzednie lata w tej oto szkole. W magicznym i niezastąpionym Hogwarcie.

--------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------

Signum de adhaerente-jest to zaklęcie mojego autorstwa po łacinie, czyli Znaku znikaj. Wiem niezbyt kreatywne,ale na nic lepszego nie wpadłam.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz